seawolf seawolf
5741
BLOG

Aneta Krawczyk i Żakowski, kaczyści!

seawolf seawolf Polityka Obserwuj notkę 48

 Co mnie podkusiło, by przeczytać komentarz Żakowskiego, nie wiem, doprawdy. Miałem ciężki dzień w pracy, stąd też i późniejsza pora tego felietonu. Właściwie, może by tak wznowić pisanie o statku, bo mój dziennik pokładowy zalega odłogiem. No, może i coś skrobnę, jak będzie spokojniejszy dzień w polityce. Ale tu, jak zawsze mi się przypomina strzelec Kiszulko z „Monte Cassino” Wańkowicza, co to chciał oszczędzić naboje, „ale jak oszczędzisz, kiedy lazo”, Niemcy, znaczy się.

No i ja też, nie mam nastroju do reportaży z ciepłych krajów, zwłaszcza, że tu, gdzie jestem, mój śliczny, lśniący statek pokrywa się właśnie równą warstwą pyłu z pobliskiej kei, gdzie przeładowują jakiś piasek, kruszywo, cement, czy co tam jeszcze. Więc nie jestem w nastroju do opiewania krajobrazu.

No, ale miałem pisać o Żakowskim. Otóż napisał on coś, co nawet, jak na niego jest dość osobliwe. 

„Bez względu na to, co ostatecznie zdetonowało rozpacz Andrzeja Leppera - choroba syna, kłopoty finansowe, uwiąd partii, marginalizacja czy cokolwiek innego - nie ma powodu wątpić, że nie tylko jego polityczna kariera, ale też życie prywatne i zwykłe poczucie osobistej godności zostały zniszczone przez oszczercze oskarżenia, w które zwalczający go politycy IV RP zaangażowali podległy im aparat państwa. Od tajnych służb i prokuratury po media publiczne i częściowo prywatne.

Gwiazda Leppera gasła, od kiedy wszedł w koalicję z PiS i LPR, ale zdmuchnięcie jej było skutkiem wymyślonych w gabinetach władzy fikcyjnych oskarżeń znanych, jako "afera gruntowa" i częściowo fałszywych (m.in. ojcostwo dziecka Anety K.), a częściowo niewyjaśnionych oskarżeń o przestępstwa seksualne.”

Zaraz, zaraz, panie Żakowski, co Pan pisze, jeszcze nie wszyscy zapomnieli, że przecież afera z Anetą Krawczyk, swoją drogą, fenomenu, który nie potrafi wskazać tatusia swojej córeczki, nawet za trzecim, czy czwartym podejsciem, podając nawet w swej desperacji pewnego pasażera z przedziału kolejowego, którego zapomniała zapytać o imię, a i on też się nie narzucał z wizytówką, zanim zniknął na peronie, przecież ta afera to dzieło „Gazety Wyborczej”, w której właśnie teraz Pan Żakowski pisze, że to wina PiS, IV RP, Kaczyńskiego i Ziobry. I, że owa kaczystowska dyktatura zaangażowała przeciwko biednemu Lepperowi, media publiczne „i, częściowo prywatne”. Te prywatne, to właśnie „Wyborcza”, jakby ktoś nie pamiętał. Jak widać, Wyborcza bardzo nisko ceni swoich czytelników, sugerując, że mają pamięć łątki- jednodniówki i podobne IQ. Co smutniejsze, Wyborcza ma tu zupełną rację, tak właśnie jest.

Zatem cyngle „Wyborczej” to najemnicy kaczyzmu? Przebóg, toż przecież i sam Żakowski pod to podpada, dżizas, wszędzie zdrada, wszędzie macki Antoniego O Strasznych Oczach i Okrutnego Zbigniewa, znikąd pomocy i ratunku!

Najpierw Czuma, teraz Żakowski, wszędzie pisowscy szpiedzy! Nic dziwnego, że się Tuskowi nic nie udaje, mimo, przecież tak szlachetnych intencji. No, tyle, że sobie parę goli strzeli w czwartki, tyle jego pociechy, bo poza tym, kicha, gdzie się nie obejrzysz, katastrofa i zielony, dymiący krater zamiast wyspy.

 Bo Premier Donald Tusk jest zbyt szlachetny! Tak, tak właśnie przeczytałem, Żakowski nie może się nadziwić nadmiernej szlachetności MAK Donalda, posiadacza Toli. „Mamy więc demonstrację niewzruszenie szlachetnej osobowości, wysokiej kultury politycznej” Ho, ho, ładnie, ależ brązowy nosek!

Ale jest tez i przygana, bo, co za dużo, to i niezdrowo, surowo napomina Żakowski. Szlachetność, szlachetnością, ale „tam, gdzie władza angażuje aparat państwowy, by dla politycznych korzyści wykańczać obywateli (nie tylko konkurentów), na szlachetną wyrozumiałość miejsca być nie może”.

 Oj, żebyś Pan nie wykrakał! Może tak się zdarzyć, że się z tymi słowami zgodzimy i nie wykażemy przesadnej szlachetności w ściganiu i karaniu zdrajców i morderców.

Swoją drogą, pisać takie słowa, w kraju, w którym zamordowano Marka Rosiaka i w którym cudem przeżył jego kolega z poderżniętym gardłem, ( choć zdaniem „Szkła Kontaktowego”, nie mam mowy o poderżnięciu, ot, dwa razy przecięto gardło, ot i wszystko, nie ma, o czym gadać) to wyjątkowe draństwo, żeby nie napisać dosadniej, a mniej cenzuralnie. W kraju, gdzie właśnie mamy kolejne dziwne samobójstwo, które ZNOWU rodzi więcej pytań, na które nie mamy odpowiedzi. Na tym gościńcu leży coraz więcej trupów, a zabawa trwa.

 

P.S. Poniedziałek, zatem zapraszam do przeczytania felietonu w Rzepie

http://www.wsieci.rp.pl/opinie/seawolf

Oraz w Freepl.info, o Powstaniu

http://freepl.info/seawolf

 

http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/

http://niezalezna.pl/bloger/69/wpisy

http://seawolf.salon24.pl/

 

seawolf
O mnie seawolf

Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka