seawolf seawolf
2926
BLOG

WSI w każdej wsi i w każdej gazecie?

seawolf seawolf Polityka Obserwuj notkę 53

Jakby nie dość było wczorajszej wiadomości o sprzedaży „Rzeczpospolitej” Grzegorzowi Hajdarowiczowi, co najprawdopodobniej oznacza koniec „Rzepy” i „Uważam, Rze” w takim kształcie, w jakim je znaliśmy, w kształcie, który powodował, że je czytaliśmy, a w przypadku niżej podpisanego w dodatku pisaliśmy, to jeszcze dzisiaj czytamy, że prezesem zarządu giełdowej spółki KCI SA, w której przewodniczącym rady nadzorczej jest właśnie Hajdarowicz, właściciel Gremi Media, jest niejaki pan Mochol.

Pan Mochol w latach 1981-1989 pełnił “służbę” na “różnych stanowiskach w MON”. Następnie do 1993 r. pracował w MSW, by potem zostać dyrektorem biura “Centralnego Urzędu Administracji Państwowej”. W latach 1998-2001, kiedy był zastępcą szefa Wojskowych Służb Informacyjnych, widnieje informacja “służba w MON, Zastępca Dowódcy J.W. 3362 Warszawa”. Pod tym oznaczeniem kryła się centrala inspektoratu WSI przy al. Niepodległości 243 w Warszawie - czytamy w "Naszym Dzienniku".

Nawiasem mówiąc to właśnie ten, co to swego czasu nadzorował  bohaterskie łapanie Farmusa, choć ten nigdzie nie uciekał, tylko sobie spokojnie podróżował polskim promem, legalnie i za wiedzą wszystkich. Można go było spokojnie i bez szumu zatrzymać na trapie i normalnie odprowadzić na dwóch nogach do samochodu, ale po co, skoro można było to samo zrobić z szumem kamer i helikopterem, no i przy okazji spektakularnie ugodzić w ministra Szeremetiewa.

A, przy okazji, skoro już o panu Szeremetiewie jesteśmy, okazuje się, ze nie dość było fiaska i kompromitacji PJN, nie dość Palikota, nie dość pozostałych kanap zasiedlonych przez różnych lokalnych Napoleonów, jeszcze i Polska nie tylko Jest Najważniejsza, ale i w Potrzebie, jak się okazuje. No, nie wiem, czy nasza biedna Polska jest w potrzebie akurat jeszcze jednej kanapowej partyjki, która uwierzyła, albo jej wmówiono, że tym razem, to już na pewno, oddolnie i ultrapatriotycznie się uda, w przeciwieństwie do poprzednich kilkunastu razy. Ciekawe, czy odbierze PiSowi jeden, czy może aż dwa procent.

Żal mi R. Szeremetiewa, którego szanuję, a którego wystawiono przed kolumnę marszową, jak hełm na kiju nad okop, by z oburzeniem kwitować krytykę- „coooo, JEGO krytykujecie, podlece!?”, samemu pozostając skromnie w cieniu, jak zawsze. Może i słusznie, bo tak spoglądając na przydanych mu weteranów po różnych  Libertasach i LPRach , którzy z jakichś przyczyn uparli się odgrywać polityczne dziewice z odzysku i nową, świeżą siłę, widać, że ani nowa, ani świeża, ani siła. Świeżością to tam akurat najmniej pachnie, tym bardziej, że zza plecków im wygląda zacne grono towarzyszy generałów z Pro Milito.

Zostawiłem w cholerę Nowy Ekran, jak wyszło szydło z worka, co to za projekt, a tu, kuźwa, gdzie się nie obrócisz, tam razwiedka. Strach lodówkę otwierać, bo i stamtąd jakiś generał wyjrzy, lekko oszroniony. I jeszcze ten dziwny związek eks KPNowca Hajdarowicza i wiceszefa WSI, dość, wydawałoby się, egzotyczny, a jednak …

Swoją drogą, ciekawe, czy to taki przypadek, że towarzysze akurat teraz, przed wyborami wykazują takie parcie na media, czy też może jest to fragment jakiegoś większego projektu, o którym na razie niewiele wiemy, widząc jedynie czubeczek góry lodowej. W każdym razie widać, że żaden sojusz nie jest dla nich zbyt egzotyczny.

Co dalej? Ano, zobaczymy, bo wariantów jest kilka. Jeśli, jak pisze Grzegorz Wszołek, wkrótce właściciel wywali zarówno Lisickiego, jak i kilku sztandarowych dziennikarzy, to będzie, oczywiście, koniec tych tytułów, masowe odejście zarówno piszących, jak i czytających. Na miejsce piszących przyjdą inni, nie ma obawy, Kuczyńscy, Krzemiński już i tak tam byli, więc pojawienie się Wołka, Najsztuba, czy Paradowskiej nie będzie jakimś szokiem. Pytanie, kto przyjdzie na miejsce czytających. Odpowiedź też jest prosta, najpewniej nikt i pisma czeka plajta. Nastąpi to samo, co z Dziennikiem, gdy szefowie postradali zmysły i nagle uparli się drukować gorszą wersję Wyborczej, po honorze tracąc też czytelników. W przypadku Wprost na miejsce dotychczasowych czytelników przyszli fani Liza z TV, więc się wyrównało, choć i tak musiał ów Liz podrasowywać statystyki, żeby ładnie wyglądało.

Kogo mógłby dać nowy właściciel na Rednacza „Rzepy”, by osiągnąć podobny rezultat, nie sposób zgadnąć. Rynek „lewicowy” jest nieco już jakby nasycony. Nieuchronnie niektóre z lewicowych tytułów padną, w tym najpewniej właśnie „Przekrój” Hajdarowicza. To w ogóle ciekawe, po rozpaczliwie kiepskim wyniku „Przekroju”, a także, jak czytam, innej spółki tego właściciela ( stopa zwrotu minus 36%) nagle wykłada on na stół 80 milionów. No, daj panie Boże takie szczęście i zaufanie banków wszystkim!

No, ale to o opcji pierwszej, czyli, wywalenie, rozwalenie zespołu i plajta, albo utrzymywanie pisma, jak martwej duszy, z obowiązkowej prenumeraty w urzędach i nagłego przypływu reklam w podzięce za zniszczenie uciążliwego źródła krytyki.

Inna opcja, to szczery zamiar nowego właściciela zarobienia na transakcji, czyli utrzymanie wszystkiego tak, jak jest, czyli uznanie faktu, że jest taki sobie spory prawicowy segment, który będzie te pisma kupował i klikał na rp.pl, przy założeniu, że utrzymany zostanie profil obu pism.

Chociaż ten wariant uważam akurat za najmniej prawdopodobny.

Moim zdaniem, i obym się mylił, nastąpi coś pośrodku, ani w tę, ani we wtę. Ktoś tam odejdzie, ale ktoś tam zostanie, będziemy się zastanawiać, czy to już wyczerpuje znamiona wrogiego przejęcia i przeorientowania, czy tez jeszcze nie, czy należy tam nadal pisać, bo, przecież przyjdzie ktoś inny, gorszy, itd., typowe dylematy, jakie Polacy przeżywają od dawna, już tak ponad dwa stulecia z hakiem. Niby będzie można pisać, ale, wicie, rozumicie, nie tak do końca, bo trzeba ich przechytrzyć i ograć…. Ziemkiewicza wywalili, ale Wildstein został, albo odwrotnie... Będziemy testowani, do jakiej granicy można dojść bez spowodowania masowego odejścia, czy bojkotu.

To uważam, będzie wariant zarówno najbardziej prawdopodobny, jak i najgorszy. Bo to wariant ugotowania kraba na żywca. Znacie ten przykład, jak wodę ogrzewać powoli i stopniowo, to krab, czy żaba nie ucieka, wręcz przeciwnie, odczuwa nawet pewien komfort, patrzcie, jaki dobry Pan, gorącą kąpiel przygotował, a tak o nim źle mówili, podli, załgani oszczercy, aż w pewnym momencie woda się gotuje i hasta la vista, baby.

Zawsze uwazałem, ze jasne sytuacje sa lepsze. Wóz, albo przewóz. Tak, albo nie.

Szczerze mówiąc, zastanawiam się, czy dziennikarze „Uważam, Rze” nie mogliby natychmiast zorganizować „swojego” tygodnika „Uważam, Że”, albo „Uwarzam, Że” i przejść tam in gremio. Skoro z dnia na dzień udało im się wystartować z nowym tygodnikiem i odnieść taki sukces, to przecież teraz będzie tylko łatwiej i szybciej, bo rynek już jest, dziennikarze skrzyknięci, a czytelnicy kupią nowe pismo na 100%. A i pewnie do kupna (na rozruch) dwóch egzemplarzy, wzorem „Gazety Polskiej”, nie trzeba by nas było specjalnie namawiać. No i jak znowu czytam, transakcja ma być najpierw zbadana przez urząd antymonopolowy, wiec jakoś to się tam trochę opóźni, nawet dwa miesiące. Więc i czas byłby się zorganizować i zawiadomić wszystkich czytelników też by można bez trudu.

No, ale to już od redaktorów zależy. Mamy trochę czasu. Będziemy się przyglądać, nie ukrywam, że ze smutkiem. Szkoda Rzepy. Być może uda się w jakiejś formie uratować tygodnik, ale, myślę, że dziennik jest stracony.


http://www.wsieci.rp.pl/opinie/seawolf

http://freepl.info/seawolf

http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/

http://niezalezna.pl/bloger/69/wpisy


http://seawolf.salon24.pl/

 

seawolf
O mnie seawolf

Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka