seawolf seawolf
2074
BLOG

LOT i buractwo

seawolf seawolf Rozmaitości Obserwuj notkę 11

Nie wiedziałem, o czym by tu napisać, czy ciągnąc „Silver Wind” story, czy tez skomentować kolejne błyskotliwe i niosące ważkie treści przemówienie Pana Prezydenta, oby żył wiecznie. Aż do chwili, gdy zadzwoniłem do domu. Mój syn wraca na studia. Nie ma w tym smutnym i bolesnym fakcie nic niezwykłego, ani wartego wzmianki, z jednym wyjątkiem. Otóż został potraktowany, jak ostatni śmieć na lotnisku w Warszawie. 

Do Warszawy jechał pociągiem, a potem samolotem. Tak, jak jechał do domu- samolotem do Warszawy i pociągiem do domu. Tylko odwrotnie. To znaczy myślał w swej błogiej naiwności ( młody jeszcze), że tak się stanie do chwili, gdy go jakiś facet z LOTu wyciągnął z kolejki do odprawy i poinformował, że on i troje innych pasażerów czekających w kolejce do odprawy nie polecą.  

Nie to, ze lot jest odwołany. Nie, że samolot się rozbił, albo, że paliwo wyciekło, okazało się chrzczone i w związku z tym silniki nie mogą w żaden sposób odpalić, że na pokładzie wykryto groźną mutację wirusa ptasiej grypy, że dostali telefon, że na pokładzie jest bomba, albo, że piloci z jakichś przyczyn zabarykadowali się w kabinie i że, dopóki siły specjalne nie odblokują samolotu, niestety na razie lot się nie odbędzie.  

Ani nawet, że wobec ostatnich wypadków lotniczych namawiają pasażerów do dobrowolnej rezygnacji z tak niebezpiecznej podróży. 

Ani, że wulkan znowu wybuchł i chmura jest już tuż, tuż, tylko patrzeć, jak nadciągnie nad Warszawę.

 Nie, nic z tych rzeczy, samolot jak najbardziej poleci, tylko on, znaczy mój syn i troje innych pasażerów nie. Po prostu nie poleci i już. Żeby było śmieszniej, nie dostanie też zwrotu pieniędzy za bilet, bo to była promocja. Promocji nie zwracają i nie przebukowują. Tyle. Niech sp.. na drzewo, jedzie pociągiem, lub furmanką, jego sprawa. „Nie mamy pańskiego płaszcza i co na pan zrobi?”

 Szczęściem syn nie leciał do Singapuru, ani nawet Dubaju, ani nawet Lwowa, czy Pragi. Wsiadł do pociągu, do którego mógł wsiąść od razu w Gdyni i dojechać bezpośrednio, bez narażania się na pokaz niekompetencji i buractwa LOTu. Za bałagan i niekompetencje na kolei poleciały, zdaje się jakieś głowy. Najwyraźniej argusowe oko Premiera- mściciela ominęło kierownictwo LOTu.

 Nie wiem, co było powodem tak kuriozalnego zachowania, syn był na lotnisku grubo przed odprawą. Latam od wielu lat, dużo więcej, niż bym chciał i lubiał, szczerze mówiąc, ale czegoś takiego nie widziałem. Nie raz mi się samolot spóźniał, nie raz bagaż mi się gubił i dolatywał następnego dnia, nie raz ja się spóźniałem, bywało i tak. Zawsze jednak linia lotnicza wykazywała choć minimum zainteresowania moim losem, przebukowała lot, załatwiła hotel, posłała inna drogą, następnego dnia…. Bywało, samolot był przeładowany, szukano ochotników do rezygnacji w zamian za jakieś vouchery, zawsze ktoś, komu się nie spieszyło, się zgadzał. Jednym słowem, wszystko może się zdarzyć, ale o takiej historii, jaką zafundował LOT, nie słyszałem.

 Kipiąca z oburzenia córka ( też bidula wraca do szkoły, ale w rodzinnej Gdyni, więc nie ma problemu, chyba, że jutro jej zatrzasną drzwi do trolejbusu i powiedzą, ze tej, tej obok i tamtej z tyłu pani nie obsługujemy, a reszta, proszę bardzo, prosimy, kto wie, wszystkiego już się spodziewam) wynalazła regulamin LOTu, jak poniżej:

 

11.3. ZWROTY Z PRZYCZYN LEŻĄCYCH PO STRONIE PRZEWOŹNIKA
Jeżeli przewoźnik:
odwołuje lot lub
nie może wykonać lotu w rozsądnym czasie zgodnie z ustalonym rozkładem lub
omija rozkładowy punkt lądowania, który jest miejscem docelowym albo miejscem przerwy w podróży pasażera lub
nie jest w stanie zapewnić pasażerowi miejsca, które zostało zarezerwowane lub
powoduje, że pasażer traci połączenie, na które ma potwierdzoną rezerwację,
wysokość zwrotu będzie odpowiadać:
jeżeli bilet jest całkowicie niewykorzystany – kwocie równej opłacie pobranej od pasażera (bez żadnych potrąceń);
jeżeli bilet jest częściowo wykorzystany, wyższej kwocie wynikającej z porównania:
taryfy za przelot w jedną stronę (pomniejszonej o ewentualnie zastosowane zniżki) od miejsca przerwy do miejsca przeznaczenia albo następnego punktu zatrzymania z
różnicą pomiędzy opłaconą taryfą za całą podróż a taryfą, którą należałoby opłacić za podróż na wykorzystanych odcinkach.

 

W regulaminie, na ktorym przeciez opiera sie caly system (a przynajmniej musi sie opierac), nie ma slowa o lotach promocyjnych. Cos tam jest o potraceniu znizki w przypadku czesciowo wykorzystanego biletu, ten byl jednak niewykorzystany calkowicie.

 Na bilecie jest napisane wyraźnie, ze zwrot biletu i przebukowanie sa niedozwolone. :

Owszem, jeśli mi się coś odwidzi i chcę zwrócić bilet, LOT ma pełne prawo parsknąć mi śmiechem w twarz i spuścić ze schodów, ale jeśli to LOT nie wywiązuje się z umowy o przewóz, to wypadałoby przeprosić. No i zwrócić pieniądze, już niech mi nie przysyłają pudełka czekoladek na przeprosiny, niech już będzie moja krzywda.

Szanse na to, że czyta to ktoś z LOTu są niewielkie, ale jeśli, to mam pytanie. Czy umowa obowiązuje obie strony, czy tylko jedną? Bo jeśli tylko jedną, to uprzejmie proszę LOT, by wsadzili sobie w d.. wszystkie swoje promocje. Obejdzie się.

http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf

 

seawolf
O mnie seawolf

Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości